niedziela, 27 września 2015

4

Ostatnie 4 dni były zawalone. Każdy wyglądał mniej więcej tak, że raz lub dwa, lub częściej schodziłam do kuchni i myszkowałam, o ile tylko mamy nie było w pobliżu. Jedno za drugim pochłaniałam ciastka, czekoladę, pomadki, muesli, w końcu nawet bułki, ser, szynkę. Teraz jak o tym myślę wydaje mi się to naprawdę obrzydliwe, wtedy nie myślałam nic, potrzebowałam wypełnić pustkę. Nie wiem nawet czego mi brakuje, nie czułam się wówczas przygnębiona, ani samotna czy znudzona. Może jednak właśnie o samotność chodzi, może zazdroszczę innym, bo ja nie mam jak wyjść z kimś przez weekend na piwo, bo mieszkam gdzie mieszkam, bo nikt mnie nie zaprasza na imprezy... Może to też tylko okropnie niezdrowy nawyk.
Dzisiaj doszło do tego samego.
Z drugiej strony jestem teraz pełna pozytywnej energii by zacząć od początku. Poniedziałek jest dniem idealnym, w którym mogę się podnieść, ponieważ wracam do domu dopiero po 20. W ten sposób uniknę słodyczy. Rano zjem jajecznicę, w szkole owoce, później może coś konkretnego na mieście, żeby po powrocie nie rzucić się na jedzenie.
Właściwie nie byłoby problemem zrobienie głodówki w tym dniu. Pamiętam jeszcze, jaką motywację dawał oczyszczający głód. Ale to półśrodek, służący jedynie spadkowi wagi, ja natomiast chcę nauczyć się normalnie jeść i wyregulować metabolizm.



1 komentarz:

  1. Bez wątpienia musi Ci być cieżko i jesz, bo nie masz co robić - normalne. Ale myślę ,że można sobie z tym poradzic, tylko trzeba znaleźć złoty srodek :D może cwiczenia rozciągające zawsze wtedy, kiedy masz zejść do lodówki, może kup sobie jakieś owoce, winogrono czy śliwki - na to jest teraz popyt. A może żuj gume ? Kiedyś czytałam jednego bloga , gdzie dziewczyna myła zęby jak tylko chciała coś zjeść, wtedy smak pasty do zębów zabijał smak potraw i jedzenie było bez sensu w tym przypadku :D Pisałaś post w niedziele, dziś już jest środa, mam nadzieję ,że walczyłaś porządnie przez te 3 dni :D

    OdpowiedzUsuń